|
Tandem Preston-Child nigdy jeszcze mnie
nie zawiódł. Tworzą świetne powieści,
które trudno jednoznacznie zaszufladkować.
Upraszczając, można stwierdzić, że są
to książki sensacyjne z elementami grozy.
Dobrze napisane, z ciekawymi pomysłami,
wartką akcją i tajemnicami, które aż
do końca pozostają nieodkryte.
Bohaterem powieści po raz kolejny
jest ekscentryczny i tajemniczy agent
Pendergast. Jego partnerem jest tym
razem Vincent D'Agosta (pojawił się
po raz pierwszy w "Relikcie").
Razem próbują rozwikłać zagadkę niezwykłych
morderstw. Pierwsze z nich ma miejsce
w Southampton na Long Island. Znany
krytyk, Jeremy Grove, zostaje zamordowany
w okolicznościach sugerujących udział
sił nadprzyrodzonych. Zwłoki znaleziono
w zamkniętym od wewnątrz pokoju. Ciało
jest dosłownie ugotowane. W powietrzu
unosi się zapach siarki, a na podłodze
widać wypalony ślad kopyta. Z braku
innych śladów śledztwo koncentruje
się na osobach, z którymi Grove spotkał
się lub rozmawiał przez telefon tuż
przed śmiercią.
Jedną z osób, z którą rozmawiał Grove,
był Nigel Cuthforth. D'Agosta, który
go przesłuchuje, szybko orientuje
się, iż jest okłamywany. Okłamuje
go również druga osoba, którą przesłuchuje:
Locke Bullard. Dziwnym trafem D'Agosta
wkrótce staje się celem dla wynajętych
morderców. Krąg podejrzanych zawęża
się, kiedy ginie Cuthforth. W okolicznościach
podobnych do tych, w jakich zamordowany
został Grove. Tym razem zwłoki są
wręcz spalone, a na ścianie wypalona
jest twarz wyglądająca na portret
szatana (Pendergast szybko dostrzega
jej podobieństwo do fresku Vasariego,
co jest nie bez znaczenie). Co ciekawe,
kilka godzin przed śmiercią Cuthforth
także zadzwonił do Bullarda. Z braku
innych dowodów nie czyniło to jeszcze
Bullarda podejrzanym, ale przyciągnęło
uwagę Pendergasta i D'Agosty. Kluczem
do zagadki mogło być ustalenie, co
łączyło te trzy osoby: Grove'a, Cuthfourtha
i Bullarda.
Aż korci, żeby napisać więcej, ale
już kiedyś oberwałem od internautów
za to, że zdradziłem zbyt wiele z
fabuły i zepsułem im przyjemność z
lektury. Muszę też ograniczyć swoje
refleksje, bo nawet w ten sposób mogę
ujawnić coś istotnego dla fabuły.
Myślę jednak, że osoba, która sięga
po "Siarkę", ma za sobą
lekturę poprzednich powieści tandemu
Preston-Child. To zdecydowanie pomaga,
bo bez znajomości ich wcześniejszych
książek wiele aluzji w "Siarce"
pozostanie niejasnych. A ktoś, kto
sięgał po ich inne tytuły, może z
góry zakładać, iż wydarzenia na pozór
przekraczające znane prawa fizyki,
znajdą swoje racjonalne wytłumaczenie.
Wprawdzie efektowne i na pozór nieprawdopodobne,
ale mieszczące się w granicach praw
obowiązujących w przyrodzie. Bez uciekania
się do sił nadprzyrodzonych.
Po lekturze kolejnej powieści tandemu
Preston-Child, co raz bardziej utwierdzam
się w przekonaniu, że Pendergast ma
w sobie coś z Sherlocka Holmesa, a
autorzy próbują metod stosowanych
niegdyś przez Conan-Doyla. Conan-Doyle
także lubił wodzić za nos czytelników,
sugerować udział sił nadprzyrodzonych,
a potem ujawniać kulisy wydarzeń i
demaskować mistyfikację. Doskonała
zabawa.
|
|