|
|
|
|
|
|
Douglas Preston, Lincoln
Child:
"Nadciągająca burza"
|
|
|
|
|
|
"Nadciągająca burza" to książka
przygodowa. Osią intrygi jest poszukiwanie
zaginionego miasta Indian Anasazi: Quiviry.
Tajemnica tego miasta owiana jest legendami.
Wielu wierzyło, że kryją się tam niezmierzone
skarby. Młoda archeolog, Nora Kelly,
jest nastawiona sceptycznie wobec zapisanych
w kronikach i dziennikach podróżnych
rewelacji na temat tego miasta. Wszystkie
te rewelacje pochodziły z ust osób trzecich,
a nie naocznych świadków, którzy miasto
widzieli. Zainteresowanie Nory miastem
rośnie, gdy w jej ręce wpada list napisany
przed 16 laty przez jej zaginionego
ojca. Jej ojciec napisał, że odkrył
drogę do zaginionego miasta i opisał
ją krok po kroku. Za tym, aby brać sprawę
poważnie przemawiały jeszcze dodatkowe
okoliczności. Zanim do rąk Nory trafił
list, została ona napadnięta przez dwie
tajemnicze postaci w skórach, które
żądały od niej listu. Nora staje więc
na głowie, by zorganizować wyprawę śladami
ojca i odkryć zaginione miasto. Pomocy
udziela jej Ernest Goddard, autorytet
w dziedzinie archeologii. To on organizuje
fundusze i kompletuje zespół złożony
z najwyższej klasy fachowców. Nora musi
zaakceptować jego arbitralne decyzje,
jeśli chce, aby wyprawa doszła do skutku.
W zespole szybko dochodzi do spięć.
Autorytet Nory jako kierownika wyprawy
próbuje podważyć córka Goddarda, Sloane.
Ekipa tymczasem oddala się od cywilizacji.
Jakby nie dość było konfliktów w samym
zespole, pojawiają się tajemniczy prześladowcy.
Nora szybko domyśla się, że są nimi
ci sami osobnicy, którzy kiedyś napadli
ją i wypytywali o list. Okazuje się,
że bohaterom przyjdzie się zmierzyć
nie tylko z dziką przyrodą, ale także
z zapomnianą magią Indian Anasazi. A
kluczem do rozwiązania zagadki jest
Quivra.
Poprzednia książka tandemu Preston-Child
zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Przeczytałem
ją jednym tchem. Nic dziwnego, że miałem
też wielkie oczekiwania wobec powieści
"Nadciągająca burza". Trochę
zbyt wygórowane, jak się okazało. Książka
jest przyzwoita, czyta się ją przyjemnie
i bez zgrzytów, ale nie jest porywająca.
Jeśli czuję lekkie rozczarowanie, to
jedynie przez wzgląd na wcześniejsze
oczekiwania. Książka zabrała mnie w
podróż do nieco egzotycznego dla mnie
świata Indian Ameryki Północnej. Ukazała
ciekawą wizję historii nieistniejącego
już ludu. Zapewniła godziny dobrej rozrywki.
Czego można chcieć więcej? |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
Site
copyrights© 2006 by Karol Ginter |
|
|
|