Strona główna Recenzje
Recenzje

Strona główna
Recenzje
Napisz do mnie !

 
   
Recenzje Karola
Terry Goodkind:
"Nadzieja pokonanych"

"Nadzieja pokonanych" to już szósty tom cyklu o przygodach Richarda i Kahlan, zwanego sagą o Mieczu Prawdy. Tak to już jest w biznesie fantasy, że jeśli sprzeda się jedna książka, to produkuje się następne. Zresztą niektórzy autorzy zaczynają pisanie z myślą o cyklu. W przypadku tego konkretnie cyklu pierwsza powieść nie zapowiadała właściwie kontunuacji. No ale taka powstała. Skoro mamy już szóstą część, to widać się sprzedaje. Sam jestem przykładem nabywcy.

"Nadzieja pokonanych" rozwija wątek przeciwstawiania się Imperialnemu Ładowi. Imperialny Ład toczy swą walkę pod hasłem zniszczenia wszelkiej magii, obwinianej o każdą niesprawiedliwość i zło, choć sam się magią posługuje. Jego wojskami kieruje chociażby Jagang, czyli Nawiedzający Sny - produkt magii. Imperialny Ład jest naturalnie symbolem zła. Richard, mag wojny, broni magii przed zniszczeniem. Imperialny Ład posługuje się zarówno doskonałą propagandą, jak i okrucieństwem. Jak na razie Richard był w defensywie.

Nie zdradzę zakończenia tej części, ale Richard zdecydował się - hmm... właściwie to wyszło mu to raczej przypadkiem, choć miał widzenie, że starcia zbrojne prowadzą wprost do klęski - walczyć o umysły wroga.

Muszę przyznać, iż podziwiam inwencję autora w wymyślaniu sposobów na wpadnięcie Richarda w tarapaty. Tym razem za wszystkim stoi Siostra Mroku i wymyślna magia. Siostry Mroku to grupa byłych Sióstr Światła, które wybrały ścieżkę zła. Coś jak Czarne Ajah wśród Aes Sedai w cyklu Roberta Jordana. Nie chcę bynajmniej zarzucać plagiatu. Aes Sedai budziły we mnie skojarzenia z Bene Gesserit z cyklu "Diuna" Franka Herberta...

W każdym razie Richard trafia w efekcie intrygi owej siostry do samego gniazda wroga - stolicy Imperialnego Ładu: Altur'Rang. Dzięki temu poznajemy ustrój tego imperium. Autora niewątpliwie inspirował w tym przypadku totalitaryzm komunistyczny. Obstawiałbym przede wszystkim Chiny, ale to tylko moja spekulacja. Bawiło mnie przy lekturze właśnie odnajdywanie owych - zaczerpniętych z naszej rzeczywistości - wzorów. Jeszcze bardziej bawiło mnie przeciwstawianie przez autora gospodarki planowej, gospodarce wolnorynkowej. Haseł równości - hasłom wolności. Tak jest. O tym również jest ta powieść. Spór, który pamięta czasy rewolucji francuskiej i przypomniał o sobie dobitnie przy okazji urawniłowki komunistycznej. Osobiście również uważam, że gdy mamy wolność, nigdy nie uzyskamy pełnej równości i odwrotnie. Dokonałbym zresztą takiego samego wyboru, jak główny bohater - możliwość tego rodzaju identyfikacji pozwala przełknąć tę propagandę kapitalizmu. Żeby jednak nie pozostało wrażenie, iż jest to śmiertelnie nudna książka zaznaczam, że wszystko to zostało podane jako naprawdę lekkostrawna literatura. Czyta się świetnie. Akcja wciąga. I choć czasami owo zacięcie moralizatorskie przekracza dopuszczalne granice i wywołuje uśmiech, trudno oderwać się od lektury.

 
Poprzednio odwiedzona strona