Strona główna Recenzje
Recenzje

Strona główna
Recenzje
Napisz do mnie !

 
Recenzje Karola
Steven Erikson:
"Przypływy nocy"

Lektura dwóch kolejnych tomów z cyklu "Opowieści z Malazańskiej księgi poległych" sprawiła mi prawdziwą przyjemność. Właściwie w tych konkretnych tomach o Imperium Malazańskim niczego się nie dowiemy. Akcja toczy się w odległym miejscu, a określenie chronologii w stosunku do wcześniejszych tomów jest dość trudne. Wydarzenia z pewnością poprzedzają jednak "Dom Łańcuchów", gdzie w prologu Trull Sengar zostaje przez braci ukarany za nieznane zbrodnie. "Przypływy nocy" przybliżają nas do odkrycia, co sprowadziło na niego tę karę. To już kolejny raz fabuła koncentruje się wokół drugorzędnej postaci z poprzedniego tomu, choć Trull Sengar nie zdominował akcji w stopniu porównywalnym do Karsy Orlonga w "Domu Łańcuchów".

Osią intrygi jest narastający konflikt między Tiste Edur a królestwem Letheru. Letheryjczycy kierują się w życiu tylko jednym: pragnieniem zysku. Chcą za wszelką cenę zdobyć majątek lub go pomnożyć. Miarą wartości człowieka jest przede wszystkim majątek i smykałka do interesów. Łatwo się więc domyślić, że ich moralność oparta jest jedynie na kryterium zysku i straty. Cokolwiek, co przynosi zysk, jest moralne, a co zysku nie przynosi, jest niemoralne. Lichwa, hazard, czy wreszcie wojna, to tylko sposoby na wzbogacenie się. Dużą rolę w ich filozofii życiowej odgrywa kwestia długu. Osoby, które popadły w długi, spadają do roli niewolników, choć nikt nie używa wobec nich takiego miana. Wreszcie Lether to obszar skrajnych kontrastów, gdzie nędza sąsiaduję z wystawnym bogactwem. Nad biednymi nikt się nie lituje, bo przecież ich nędza dowodzi jedynie, iż zasłużyli na swój los. Czy ten opis Letheru nie przypomina Wam czegoś? To pewna nowość u autora: ukradkiem przemycane spostrzeżenia na temat kondycji ludzkiej. Jeśli wcześniej się pojawiały, to w ilościach śladowych. Teraz są one dość istotnym elementem opowieści. Oby nie skończyło się to jednak jak u Goodkinda, gdzie od dydaktycznego zadęcia miejscami można dostać bólu zębów.

Wracając jednak do historii opowiadanej przez autora, to trzeba wspomnieć o dawnym proroctwie, które głosi, że zbliża się Siódme Zamknięcie, czyli odrodzenie imperium, nad którym władzę obejmie cesarz. Król Letheru i jego otoczenie interpretują to na swój sposób, wierząc, że obecny władca Letheru obejmie tron cesarski.

Tiste Edur są inni. Szanują przede wszystkim prawość i odwagę. Jednak bynajmniej nie są bez skazy. Żyją w zakłamaniu, wierząc, że to oni zostali niegdyś zdradzeni, podczas gdy w rzeczywistości to oni zdradzili swych sojuszników, Tiste Andii. Dotychczas Tiste Edur byli podzieleni, ale obecnie zjednoczył ich król-czarnoksiężnik, Hannan Mosag. Aby to osiągnąć, zawarł jednak sojusz z Okaleczonym Bogiem, za co przyjdzie mu jeszcze zapłacić. Sądził, że to on wykorzystuje do swych celów boga, podczas gdy było inaczej. Właściwie jedynym, który w pełni dostrzega niebezpieczeństwo, jest Trull Sengar. Jednak nie umie on zapobiec kolejnym wydarzeniom, które prowadzą do narodzin cesarstwa i do brutalnej wojny. Co więcej, ma swój wkład w realizowaniu przerażającego scenariusza.

Jak zwykle u Eriksona mamy mnóstwo wątków i cały korowód bohaterów. Wiele tych wątków uzupełnia informacje znane z poprzednich tomów cyklu. Obraz staje się pełniejszy zaledwie odrobinę, gdyż pojawiają się kolejne zagadki. Co do głównych postaci, to chyba warto wskazać na braci z rodu Sengarów u Tiste Edur i braci z rodziny Beddictów po stronie Letheryjczyków. Ich losy mają kluczowe znaczenie dla opisywanych wydarzeń. Osobiście najbardziej chyba podobały mi się fragmenty z udziałem Tehola Beddicta. Były to najzabawniejsze epizody. Oprócz Tehola humor wnosili: jego lokaj Bugg, nieumarła złodziejka Sharq Elalle, a wreszcie Harlest Eberict, także nieumarły, którego pragnieniem było zdobycie kłów i pazurów, aby móc straszyć ludzi. Dialogi między tymi postaciami doskonale sprawdziłyby się w niejednym kabarecie. Aż żałowałem, że wątek ten nie był pierwszoplanowy. U Eriksona humor obecny był zawsze, ale zdaje się, że jego udział proporcjonalnie rośnie i bardzo mnie to cieszy. Oby tak dalej.

Nie sposób, żebym zawarł tu choć krótki opis każdej postaci i każdego wątku. Sam jestem świadom, że zapominam bohaterów poprzednich tomów, a i opowiedziane w nich historie nieco wyblakły w moich wspomnieniach. Brakuje mi jednak czasu, aby przeczytać ponownie wszystkie tomy, co mogłoby nieco rozjaśnić pewne mroki skrywające całą historię. Za to niecierpliwie oczekuję ciągu dalszego. Tyle dobrego, że Wydawnictwo MAG spisuje się w tej kwestii bardzo dobrze i kolejne tomy pojawiają się regularnie i - co ważne - szybko po premierze.

 
Poprzednio odwiedzona strona