|
Lektura dwóch kolejnych tomów z cyklu
"Opowieści z Malazańskiej księgi
poległych" sprawiła mi prawdziwą
przyjemność. Właściwie w tych konkretnych
tomach o Imperium Malazańskim niczego
się nie dowiemy. Akcja toczy się w
odległym miejscu, a określenie chronologii
w stosunku do wcześniejszych tomów
jest dość trudne. Wydarzenia z pewnością
poprzedzają jednak "Dom Łańcuchów",
gdzie w prologu Trull Sengar zostaje
przez braci ukarany za nieznane zbrodnie.
"Przypływy nocy" przybliżają
nas do odkrycia, co sprowadziło na
niego tę karę. To już kolejny raz
fabuła koncentruje się wokół drugorzędnej
postaci z poprzedniego tomu, choć
Trull Sengar nie zdominował akcji
w stopniu porównywalnym do Karsy Orlonga
w "Domu Łańcuchów".
Osią intrygi jest narastający konflikt
między Tiste Edur a królestwem Letheru.
Letheryjczycy kierują się w życiu
tylko jednym: pragnieniem zysku. Chcą
za wszelką cenę zdobyć majątek lub
go pomnożyć. Miarą wartości człowieka
jest przede wszystkim majątek i smykałka
do interesów. Łatwo się więc domyślić,
że ich moralność oparta jest jedynie
na kryterium zysku i straty. Cokolwiek,
co przynosi zysk, jest moralne, a
co zysku nie przynosi, jest niemoralne.
Lichwa, hazard, czy wreszcie wojna,
to tylko sposoby na wzbogacenie się.
Dużą rolę w ich filozofii życiowej
odgrywa kwestia długu. Osoby, które
popadły w długi, spadają do roli niewolników,
choć nikt nie używa wobec nich takiego
miana. Wreszcie Lether to obszar skrajnych
kontrastów, gdzie nędza sąsiaduję
z wystawnym bogactwem. Nad biednymi
nikt się nie lituje, bo przecież ich
nędza dowodzi jedynie, iż zasłużyli
na swój los. Czy ten opis Letheru
nie przypomina Wam czegoś? To pewna
nowość u autora: ukradkiem przemycane
spostrzeżenia na temat kondycji ludzkiej.
Jeśli wcześniej się pojawiały, to
w ilościach śladowych. Teraz są one
dość istotnym elementem opowieści.
Oby nie skończyło się to jednak jak
u Goodkinda, gdzie od dydaktycznego
zadęcia miejscami można dostać bólu
zębów.
Wracając jednak do historii opowiadanej
przez autora, to trzeba wspomnieć
o dawnym proroctwie, które głosi,
że zbliża się Siódme Zamknięcie, czyli
odrodzenie imperium, nad którym władzę
obejmie cesarz. Król Letheru i jego
otoczenie interpretują to na swój
sposób, wierząc, że obecny władca
Letheru obejmie tron cesarski.
Tiste Edur są inni. Szanują przede
wszystkim prawość i odwagę. Jednak
bynajmniej nie są bez skazy. Żyją
w zakłamaniu, wierząc, że to oni zostali
niegdyś zdradzeni, podczas gdy w rzeczywistości
to oni zdradzili swych sojuszników,
Tiste Andii. Dotychczas Tiste Edur
byli podzieleni, ale obecnie zjednoczył
ich król-czarnoksiężnik, Hannan Mosag.
Aby to osiągnąć, zawarł jednak sojusz
z Okaleczonym Bogiem, za co przyjdzie
mu jeszcze zapłacić. Sądził, że to
on wykorzystuje do swych celów boga,
podczas gdy było inaczej. Właściwie
jedynym, który w pełni dostrzega niebezpieczeństwo,
jest Trull Sengar. Jednak nie umie
on zapobiec kolejnym wydarzeniom,
które prowadzą do narodzin cesarstwa
i do brutalnej wojny. Co więcej, ma
swój wkład w realizowaniu przerażającego
scenariusza.
Jak zwykle u Eriksona mamy mnóstwo
wątków i cały korowód bohaterów. Wiele
tych wątków uzupełnia informacje znane
z poprzednich tomów cyklu. Obraz staje
się pełniejszy zaledwie odrobinę,
gdyż pojawiają się kolejne zagadki.
Co do głównych postaci, to chyba warto
wskazać na braci z rodu Sengarów u
Tiste Edur i braci z rodziny Beddictów
po stronie Letheryjczyków. Ich losy
mają kluczowe znaczenie dla opisywanych
wydarzeń. Osobiście najbardziej chyba
podobały mi się fragmenty z udziałem
Tehola Beddicta. Były to najzabawniejsze
epizody. Oprócz Tehola humor wnosili:
jego lokaj Bugg, nieumarła złodziejka
Sharq Elalle, a wreszcie Harlest Eberict,
także nieumarły, którego pragnieniem
było zdobycie kłów i pazurów, aby
móc straszyć ludzi. Dialogi między
tymi postaciami doskonale sprawdziłyby
się w niejednym kabarecie. Aż żałowałem,
że wątek ten nie był pierwszoplanowy.
U Eriksona humor obecny był zawsze,
ale zdaje się, że jego udział proporcjonalnie
rośnie i bardzo mnie to cieszy. Oby
tak dalej.
Nie sposób, żebym zawarł tu choć
krótki opis każdej postaci i każdego
wątku. Sam jestem świadom, że zapominam
bohaterów poprzednich tomów, a i opowiedziane
w nich historie nieco wyblakły w moich
wspomnieniach. Brakuje mi jednak czasu,
aby przeczytać ponownie wszystkie
tomy, co mogłoby nieco rozjaśnić pewne
mroki skrywające całą historię. Za
to niecierpliwie oczekuję ciągu dalszego.
Tyle dobrego, że Wydawnictwo MAG spisuje
się w tej kwestii bardzo dobrze i
kolejne tomy pojawiają się regularnie
i - co ważne - szybko po premierze.
|
|