|
Ta książka to kontynuacja "Ogrodów
księżyca". Jest to kolejna opowieść
z malazanskiej księgi poległych. Nie
będę krył, że w mojej opinii jest to
cymesik. Do pierwszej części podchodziłem
sceptycznie, ale przyjemnie się rozczarowałem.
Świat przedstawiony na kartach powieści
rządzi się dość dziwnymi prawami. Obawiam
się, że z wyjątkiem samego autora, nikt
ich nie ogarnia. Pomimo przeczytania
kolejnych kilkuset stron, nadal pozostaję
w głębokiej niewiedzy w wielu kwestiach,
takich jak chociażby system wierzeń.
Do grona bogów mogą zostać włączeni
śmiertelnicy, ale w jaki sposób? Takich
niejasnych kwestii jest wiele. Poszukiwanie
odpowiedzi dostarcza dodatkowej przyjemności.
Autor jest chyba jednak w pełni świadom,
iż lepiej pozostawiać czytelnika w niewiedzy,
aby ten sam dopowiedział sobie resztę.
Powieść jest wielowątkowa. Trudno zreferować
w związku z tym treść. Dla wszystkich
tych wątków w tej akurat części wspólny
jest pewien motyw: wybuch powstania
przeciw imperium. Według przepowiedni
na pustyni Raraku zacząć ma się Tornado
Apokalipsy, czyli ma wybuchnąć powstanie
przeciw panowaniu Imperium Malazańskiego.
Ale niewielu ma świadomość tego, iż
powstanie wybuchnie już wkrótce. W efekcie
dochodzi do rzezi Malazańczyków w Siedmiu
Miastach. Rzeź to najlepsze określenie
tego co dzieje się na kartach książki.
Autor bez skrupułów odmalowuje okropieństwa
wojny. Co gorsza, barbarzyństwo jest
tam na porządku dziennym. Nie ma jakiejkolwiek
instytucji - takiej jak chociażby Kościół
- która starałaby się to okiełznać.
Nie ma żadnego kodeksu honorowego wojowników.
Wszędzie czai się zdrada. Światem rządzi
prawo silniejszego. Zabij, albo zostań
zabity. Prawdę mówiąc odnosi się niejasne
wrażenie, że tak mógłby wyglądać świat
opanowany przez zło i chaos.
Nie znaczy
to, iż brak tutaj ludzkich uczuć. Zdarzają
się, ale rzadko. Symptomatyczne jest
chociażby to, że siostra dla ratowania
swej kariery skazuje siostrę na katorgę
w kopalni. To punkt wyjścia dla jednego
z wątków. Swego rodzaju studium upadku.
Autor ukazuje całkowity i kompletny
upadek tej 14-letniej, skazanej na pobyt
w kopalni, dziewczyny. Żadnego heroizmu.
W świecie, w którym rządzi prawo silniejszego
trudno zachować godność. Co więcej,
mogłaby ona jedynie przeszkadzać. No
ale to tylko początek pewnej drogi dla
tej nastolatki. Na jej końcu...
Nie,
nie zdradzę jej dalszych losów. To jeden
z kilku wątków. Dla mnie interesujący
był fakt, że wśród bohaterów było tym
razem aż dwóch historyków. Jeden z nich
przywiązany był do prawdy, nie pamiętając,
iż w każdych okolicznościach historia
pierwsza pada ofiarą polityki. Zapłacił
za to. Towarzyszył nastolatce w kopalni.
A skoro już o historii, to jak można
zauważyć w innych moich recenzjach książek
fantasy, zawsze doszukuję się analogii historycznych. Tym razem musiałem się
poddać. Jest to świat zupełnie alternatywny.
Mnogość ludów, ras i cywilizacji jest
niesamowita. A autor co i rusz zdradza,
że to zaledwie drobny wycinek, mały
fragment. Poznajemy część historii tych
ras. Właściwie historie rzezi, które
doprowadziły do upadku kolejnych cywilizacji.
Rzecz przy tym ciekawa, że inaczej niż
w wielu innych cyklach, powieści łączą
osoby niektórych z bohaterów, ale poza
tym trudno na razie dostrzec wątek przewodni.
Nie ma jakiegoś odwiecznego konfliktu,
który ożył na nowo, jak w wielu innych
cyklach. Nie przebudziło się zło. Wszystkie
konflikty wydają się tu stare jak świat.
Ku czemu zatem zmierzają bohaterowie?
Co ukrywa przed nami autor? Ostatecznie
dość niezwykle rozwinęły się pewne wątki
zarysowane w poprzedniej książce. Intryga
goni intrygę do tego stopnia, że trudno
odgadnąć intencje intrygantów. To oczywiście
dodaje smaku lekturze. Tyle tylko, czy
autor nas nie zawiedzie? Dotychczas
świetnie sobie radzi z korelacją między
wątkami. Czekam zatem niecierpliwie
na rozwinięcie intrygi. |
|