|
Clive Cussler znany jest mi wyłącznie
z cyklu powieści, których bohaterem
jest Dirk Pitt. "Potop" to
kolejna z tych powieści. Muszę przyznać,
że książka ta przeleżała trochę na półce
od czasu kiedy ją kupiłem. Częściowo
wynika to ze specyfiki powieści Cusslera.
Są to opowieści o przygodach. Bohaterowie
dzielą się nieodmiennie na dobrych i
złych. Nigdy nie znają też strachu,
choć decydują się na tak brawurowe działania,
że włos się jeży.
Tym razem intryga
dotyczyła chińskiego milionera, a w
gruncie rzeczy przestępcy, który zarabia
na przemycie nielegalnych imigrantów.
Z Chin do Stanów oczywiście.
Cussler
nie byłby sobą, gdyby nie spiętrzył
całej intrygi do nieprawdopodobnych
rozmiarów. Elementy katastroficzne musiały
być obecne. Tytułowy potop jest pewną
podpowiedzią. Poza tym był jeszcze zatopiony
skarb. Tym razem, dla odmiany, stanowią
go zatopione chińskie dobra kultury,
w tym także kości "człowieka z
Pekinu".
Poszukiwanie skarbów to
jedno z głównych zajęć Dirka Pitta i
jego przyjaciół z Narodowej Agencji
Badań Morskich i Podwodnych, czyli w
skrócie NUMA. Właściwie już zdążyłem
zapomnieć po co powołano tę agencję.
Zawsze stanowi jedynie zaplecze dla
przygód Dirka Pitta. Przygód zazwyczaj
niewiarygodnych. Stąd nie zawsze mam
nastrój na ich lekturę. Czasami wolę
mniej papierowych bohaterów.
Gdybym
szukał paraleli to niewątpliwie cykl
ten porównałbym do przygód Jamesa Bonda.
Jest naturalnie cała masa różnic, ale
generalnie mamy czarny charakter, który
dość często ma nie tyle mordercze ile
ludobójcze skłonności. Mamy też bohatera,
który właściwie w pojedynkę odważnie
stawia mu czoła. Może nie ma tu tylu
gadżetów, tak charakterystycznych dla
Bonda, może Dirk Pitt częściej odnosi
jakieś rany, ale jest to postać takiego
samego formatu. Ktoś, kto włoży rękę
do gniazda os po to, aby przekonać się
co z tego wyniknie. Prawy i uczciwy
do bólu, ale w starym stylu, bez tej
całej poprawności politycznej. Zresztą
jest miłośnikiem staroci. Przede wszystkim
gromadzi stare samochody, ale nie tylko.
Mieszka w dawnym hangarze lotniczym,
co jest dość niezwykłe, ale dzięki temu
dysponuje przestrzenia dla swoich zbiorów.
Całość jest napisana z dużym wdziękiem.
Pełna specyficznego humoru, który kojarzę
nieodmiennie ze starymi powieściami
Alistara MacLeana. To również zaleta.
W powieściach Cusslera w intrygę musi
być zawsze wpleciona jakaś zagadka,
której rozwiązanie nie zawsze jest proste.
To wciąga w lekturę, gdyż z niecierpliwością
chce się odkryć to rozwiązanie. Czyta
się to zatem bardzo przyjemnie.
Aha,
byłbym zapomniał. Cussler nabrał od
pewnego momentu zwyczaju umieszczania
się na kartach powieści. Także i tym
razem drogi bohaterów i jego się skrzyżowały. |
|