Strona główna Recenzje
Recenzje

Strona główna
Recenzje
Napisz do mnie !

 
   
Recenzje Karola
Michael Crichton:
"Linia czasu"
Powinienem na wstępie podziękować anonimowemu internaucie, który trafił na moją stronę i polecił mi lekturę tej powieści. Rzeczywiście książka warta była lektury. Zwłaszcza jako odtrutka na Dana Browna, który mocno mnie zniesmaczył.

Akcja powieści zaczyna się od epizodu, w którym małżeństwo natyka się na leżącego na poboczu drogi 70-letniego starca. Odwożą go do szpitala. Jego stan początkowo na to nie wskazuje, ale mężczyzna gwałtownie umiera. Tożsamość zmarłego jest zagadką, jednak znaleziono przy nim tajemniczą kostkę oznaczoną "ITC" oraz plan bliżej nieznanego klasztoru. Lekarka postanawia odnaleźć przyczynę śmierci. Przeprowadza badania zwłok i odkrywa, że w ciele doszło do dziwnego przesunięcia tkanek. Nie może jednak potwierdzić swoich wniosków, bo o ciało upomniała się firma ITC, której zmarły był pracownikiem. ITC to firma kierowana przez wybitnego fizyka, Roberta Donigera. Obecną działalność firmy okrywała tajemnica. Co ciekawe, firma sponsorowała badania archeologiczne nad rzeką Dordogne we Francji. Kierującego badaniami profesora Edwarda Johnstona niepokoi fakt, że ITC jest w posiadaniu informacji, które wyprzedzają postęp prac wykopaliskowych. Żąda spotkania z Donigerem. Już po wyjeździe Johnstona jego współpracownicy odkrywają w ruinach pergamin z datowaną na rok 1357 rok prośbą o pomoc od profesora. Tajemnica dziwnego przekazu zostaje szybko wyjaśniona. Firma ITC zwraca się o pomoc do współpracowników profesora, ujawniając, iż faktycznie przeniósł się on do średniowiecznej Francji i utracono z nim kontakt. Konieczna jest wyprawa ratunkowa. Tak zaczyna się przygoda, która pozwala czytelnikowi na zapoznanie się z realiami średniowiecza.

Crichton - w przeciwieństwie do Browna - dba o wiarygodność historyczną. Oczywiście sam pomysł powieści oparty jest na fantastycznym założeniu, że wynaleziona została maszyna czasu. Autor zadał sobie jednak sporo trudu i przestudiował kilka pozycji na temat średniowiecza. Mimo wszystko zostało ono ukazane jako epoka dość barbarzyńska. Wynika to przede wszystkim z faktu, że akcja toczy się w czasie wojny. Wiadomo, że wojna w każdym stuleciu jest barbarzyńska. Trochę szkoda, iż autor pominął kwestię rycerskości, która odgrywała niebagatelną rolę w czasie starć późnego średniowiecza. Jednak przynajmniej opisał, jak pieczołowicie troszczono się o higienę. Wbrew bowiem wielu obiegowym opiniom, to nie w średniowieczu zaniedbywano kontakty z wodą, lecz dopiero w okresie nowożytnym, który rzekomo miał być odrodzeniem po wiekach ciemnych. W gruncie rzeczy ludzie odrodzenia starali się zakłamać rzeczywistość i dowieść swojej wyższości nad poprzednimi pokoleniami. A ta wyższość jest mocno kontrowersyjna, kiedy przyjrzeć się szczegółom. Jednak darujmy sobie te akademickie rozważania, zwłaszcza że autor poświęca tej kwestii nieco uwagi w posłowiu. W powieści zawarł nawet spostrzeżenie, które jest bardzo trafne: "A przecież prawda była taka, że kształt współczesnego świata zrodził się w średniowieczu." Ale to temat na naprawdę długi wykład.

Generalnie książka - choć może nie rewelacyjna - zasługuje na to, by ją polecić innym. Szkoda tylko, że film powstały na jej podstawie nosi wszelkie znamiona produkcji hollywoodzkiej przeznaczonej dla mało wymagającej i kiepsko wykształconej młodzieży.

 
Poprzednio odwiedzona strona