|
Powinienem na wstępie podziękować anonimowemu
internaucie, który trafił na moją stronę
i polecił mi lekturę tej powieści. Rzeczywiście
książka warta była lektury. Zwłaszcza
jako odtrutka na Dana Browna, który
mocno mnie zniesmaczył.
Akcja powieści zaczyna
się od epizodu, w którym małżeństwo
natyka się na leżącego na poboczu
drogi 70-letniego starca. Odwożą go
do szpitala. Jego stan początkowo
na to nie wskazuje, ale mężczyzna
gwałtownie umiera. Tożsamość zmarłego
jest zagadką, jednak znaleziono przy
nim tajemniczą kostkę oznaczoną "ITC"
oraz plan bliżej nieznanego klasztoru.
Lekarka postanawia odnaleźć przyczynę
śmierci. Przeprowadza badania zwłok
i odkrywa, że w ciele doszło do dziwnego
przesunięcia tkanek. Nie może jednak
potwierdzić swoich wniosków, bo o
ciało upomniała się firma ITC, której
zmarły był pracownikiem. ITC to firma
kierowana przez wybitnego fizyka,
Roberta Donigera. Obecną działalność
firmy okrywała tajemnica. Co ciekawe,
firma sponsorowała badania archeologiczne
nad rzeką Dordogne we Francji. Kierującego
badaniami profesora Edwarda Johnstona
niepokoi fakt, że ITC jest w posiadaniu
informacji, które wyprzedzają postęp
prac wykopaliskowych. Żąda spotkania
z Donigerem. Już po wyjeździe Johnstona
jego współpracownicy odkrywają w ruinach
pergamin z datowaną na rok 1357 rok
prośbą o pomoc od profesora. Tajemnica
dziwnego przekazu zostaje szybko wyjaśniona.
Firma ITC zwraca się o pomoc do współpracowników
profesora, ujawniając, iż faktycznie
przeniósł się on do średniowiecznej
Francji i utracono z nim kontakt.
Konieczna jest wyprawa ratunkowa.
Tak zaczyna się przygoda, która pozwala
czytelnikowi na zapoznanie się z realiami
średniowiecza.
Crichton - w przeciwieństwie
do Browna - dba o wiarygodność historyczną.
Oczywiście sam pomysł powieści oparty
jest na fantastycznym założeniu, że
wynaleziona została maszyna czasu.
Autor zadał sobie jednak sporo trudu
i przestudiował kilka pozycji na temat
średniowiecza. Mimo wszystko zostało
ono ukazane jako epoka dość barbarzyńska.
Wynika to przede wszystkim z faktu,
że akcja toczy się w czasie wojny.
Wiadomo, że wojna w każdym stuleciu
jest barbarzyńska. Trochę szkoda,
iż autor pominął kwestię rycerskości,
która odgrywała niebagatelną rolę
w czasie starć późnego średniowiecza.
Jednak przynajmniej opisał, jak pieczołowicie
troszczono się o higienę. Wbrew bowiem
wielu obiegowym opiniom, to nie w
średniowieczu zaniedbywano kontakty
z wodą, lecz dopiero w okresie nowożytnym,
który rzekomo miał być odrodzeniem
po wiekach ciemnych. W gruncie rzeczy
ludzie odrodzenia starali się zakłamać
rzeczywistość i dowieść swojej wyższości
nad poprzednimi pokoleniami. A ta
wyższość jest mocno kontrowersyjna,
kiedy przyjrzeć się szczegółom. Jednak
darujmy sobie te akademickie rozważania,
zwłaszcza że autor poświęca tej kwestii
nieco uwagi w posłowiu. W powieści
zawarł nawet spostrzeżenie, które
jest bardzo trafne: "A przecież
prawda była taka, że kształt współczesnego
świata zrodził się w średniowieczu."
Ale to temat na naprawdę długi wykład.
Generalnie książka
- choć może nie rewelacyjna - zasługuje
na to, by ją polecić innym. Szkoda
tylko, że film powstały na jej podstawie
nosi wszelkie znamiona produkcji hollywoodzkiej
przeznaczonej dla mało wymagającej
i kiepsko wykształconej młodzieży.
|
|